Przejdź do treści
  biuro@metalklaster.pl       +48 85 722 24 56
UE

SaMASZ Rally Team „na trasie”

SaMASZ Rally Team „na trasie”

SaMASZ Rally Team podsumował swój udział w Rajdzie Lausitz. Start ten jeszcze tydzień przed rajdem stał pod dużym znakiem zapytania. Mnogość różnych problemów skutecznie zniechęcała załogę do działania. Decyzja o starcie zapadła w ostatniej możliwej chwili.

Pomimo początkowych problemów udało sie wystartować i ukończyć ten niemiecki klasyk. Jak się okazało były to złe dobrego początki. Bez testów i sprawdzenia auta, po przygodzie z Warmińskiego, na używanych oponach załoga była nastawiona głównie na dojechanie do mety i czerpanie frajdy z jazdy bez napinania sie na wynik.

Już po pierwszym nocnym oesie okazało się, że jakimś cudem jest w kontakcie z samochodami r5, zostawiła za sobą Mistrza Polski N grupy i wiele utytułowanych załóg. Nie podpalali się jednak, bo wiedzieli że do mety było daleko, a trasa jest bardzo wymagająca - momentami przeprawowa, na jednym z zakrętów szwedzka załoga zakopala się subaru i zablokowała przejazd.

Dzień pierwszy nocnych oesów SaMASZ Rally Team ukonczył na drugim miejscu w klasie i 10 w generalce.

- Wiedziałem, że auto działa i za dnia będzie łatwiej. Pierwszy oes w sobote trochę nam nie wyszedł. Zbyt daleki skok w płaskie troche mnie zdekoncentrował, przez co raz zgasilem silnik i dwa razy kręciliśmy się na skrzyżowaniach. Kolejne oesy to już była dobra jazda z „zimną głową”. Wiedzieliśmy, że do Marcina Słobodziana nie mamy już podejścia, głównie za sprawą opon. Zaczęły się kończyć i trzeba było kombinować. Ostatni oes pojechalismy na twardych k4 z przodu, co było dosyć ryzykowne, ale nie mieliśmy wyboru i po zagrzaniu jakoś zadziałały, pewnie duża w tym zasługa masy eveliny - opowiada Maciej Stolarski. - Finalnie skończylismy finałową rundę Mistrzostw Niemiec na 8. miejscu w klasyfikacji generalnej i drugim w klasie N, ustępując tylko mistrzowi Polski w fabrycznym subaru.

Jak dodaje Maciej Stolarski, Rajd Lausitz ma swój niepowtarzalny klimat, oesy typu arena sprey to jest coś czego brakuje u nas. Zapętlony oes z hopami czy watersplashem jest super sprawą dla kibiców i mediów. W wioskach i miasteczkach można bylo spotkać banery i plakaty reklamujące rajd, przez co na trasie było sporo kibiców.

- Jedyne co nam się nie podobało, to przeciągnięta w czasie ceremonia rozdania nagród, a tak: 9/10 - mówi.